niedziela, 26 września 2010

Plan Zagospodarowania Przestrzennego Placu Defilad


Witajcie po przerwie! Dzisiaj napiszę na temat, który powinienem był podjąć już ponad miesiąc temu, jednak z powodu braku czasu nie uczyniłem tego. Myślę jednak, że sprawa pozostaje aktualna. Otóż właśnie ponad miesiąc temu został wyłożony nowy projekt Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego Placu Defilad (szeroko pojętego: nie chodzi jedynie o obszar w pobliżu trybuny po wschodniej stronie Pałacu Kultury i Nauki, ale o cały kwartał pomiędzy Alejami Jerozolimskimi, Marszałkowską, Świętokrzyską i Emilii Plater). O ile wielu z Was, Drodzy Czytelnicy, polityka przestrzenna może się wydawać tematem mało interesującym, to jednak chyba każdy przyzna, że zagospodarowanie tego właśnie terenu to temat istotny i wywołujący emocje. Nic dziwnego  -zaryzykuję bowiem stwierdzenie, że Plac Defilad to nie tylko serce Warszawy, ale i serce całej Polski. A jednak serce to bije słabo bądź nie bije wcale.
Co mam na myśli używając tej patetycznej metafory?  Niewątpliwie Plac Defilad leży w geograficznym centrum Warszawy, jego granicą jest ulica Marszałkowska, która pozostaje wciąż synonimem ruchliwej wielkomiejskiej ulicy. Centrum miasta było tu przed wojną i nie bez powodu to właśnie tu komuniści umieścili Plac Defilad i Pałac Kultury po wojnie. Centrum stolicy powinno być wizytówką i najpiękniejszą częścią miasta. A jednak od dwudziestu lat wolnej Polski nie udało nam się sprawić, by takie właśnie centrum było.
Po 1989 roku zaistniało kilka pomysłów na Plac Defilad, były to przede wszystkim próby odpowiedzi na pytanie: co zrobić z Pałacem Kultury? Rozważano jego zburzenie i uczynienie z omawianego obszaru wielkiego parku albo odtworzenie dawnej, przedwojennej sieci ulic i zabudowy. Odkąd PKiN znalazł się w rejestrze zabytków, pomysły te przestały być możliwe do zrealizowania . Na szczęście, dodam. Bowiem – i nie boję się tego przyznać – lubię Pałac Kultury. Po prostu. Istnieją też inne pomysły. Otoczenie PKiN wielkim parkiem na wzór Parku Świętokrzyskiego, bądź niską zabudową nawiązującą raczej do otaczającej Plac zabudowy, niż do samego Pałacu. Wreszcie – ostatnia koncepcja. Otoczenie Pałacu Kultury wysokimi budowlami. W latach dziewięćdziesiątych chciano zasłonić Pałac okręgiem stworzonym z wieżowców, by skazać go na wieczne zapomnienie. Paradoksalnie Pałac stałby wtedy się punktem centralnym założenia urbanistycznego, które miało zniszczyć jego dominację. I wreszcie dochodzimy do koncepcji najnowszej, również zakładającej wysoką zabudowę Placu.

W bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu, planiści zaproponowali bardzo wysokie, nawet 230-metrowe wieżowce, dodając do tego rygor nakazujący, by ich elewacja w przeważającej większości składała się ze szkła. Wzdłuż Alej Jerozolimskich zaproponowano szeroki bulwar, swego rodzaju deptak, natomiast na przedłużenie ulicy Widok ma stać się dość wąską krętą uliczką.
Choć zgadzam się z ogólnym zamysłem projektu – to jest uczynieniem z Placu Defilad tętniącego życiem handlowym (z resztą miejsce przez ostatnie dwadzieścia lat przyciągało handel jak magnes) i, a może przede wszystkim, kulturalnym. Polemizuję jednak z niektórymi pomysłami Ratusza i dlatego postanowiłem skorzystać z możliwości przysługującej każdemu obywatelowi, nawet nie zamieszkującemu danego terenu: złożenia uwag do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Uwagi te nie są w żaden sposób dla planistów wiążące. Jednak nie oznacza to, by ich składanie nie miało sensu. 
Dobrym przykładem jest tutaj przypadek mieszkańców słynnego „jamnika” przy ul. Kijowskiej na Pradze, naprzeciwko Dworca Wschodniego. Mieszkańcy najdłuższego bloku w Polsce zakwestionowali zapis w Planie, zezwalający na budowę na znajdującym się przed ich blokiem sporym trawniku kolejnych budynków. Chociaż planiści odrzucili wniosek mieszkańców postulujący całkowity zakaz budowy, to jednak mieszkańcom udało się wywalczyć pewien pas zieleni między ich oknami a oknami budynków mieszkalnych, które zapewne kiedyś tam powstaną. Ja uważam to za bardzo dobry kompromis między interesami mieszkańców bloku a wyzwaniami planistycznymi, technicznymi, komunikacyjnymi, ekonomicznymi, ekologicznymi i estetycznymi, które stanęły przed biurem architektonicznym opracowującym projekt. 
Poniżej przedstawiam moje własne wnioski - być może zostaną wzięte pod uwagę. Przy pisaniu tegoż pisma korzystałem z pomocy zamieszczonej na stronie Forum Rozwoju Warszawy (polecam!). Sam projekt Planu (rysunek i tekst) – zarówno Placu Defilad, jak i innych planów, nad którymi prowadzone są właśnie prace, można znaleźć na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej. Rysunek i język planu mogą wydawać się totalnie niezrozumiałymi dla przeciętnego zjadacza chleba, lecz jeśli się wyposażyć w odrobinę cierpliwości, można bardzo szybko opanować sztukę czytania takich planów. Mnie przynajmniej się wydaje, że ją posiadłem. Ponieważ gonił mnie czas, a mijał już termin składania wniosków, ten może zawierać pewne błędy, których nie zdążyłem poprawić – niemniej – aby zachować rzetelność, zamieszczam tę właśnie wersję, którą wysłałem Ratuszowi. Przejdźmy do rzeczy!

Do prezydent Miasta Stołecznego Warszawy
Pani Hanny Gronkiewicz-Waltz
Urząd Miasta Stołecznego Warszawy
Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego
Pl. Defilad 1
00-901 Warszawa

WNIOSEK DO PLANU ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO W REJONIE PAŁACU KULTURY I NAUKI (ŚRÓDMIEŚCIE)
Wniosek dotyczy projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie Pałacu Kultury i Nauki, obejmującego obszar, którego granice wyznaczają:
- od północy: północna linia rozgraniczająca ul. Świętokrzyskiej;
- od wschodu: wschodnia linia rozgraniczająca ul. Marszałkowskiej;
- od południa: południowa linia rozgraniczająca Al. Jerozolimskich;
- od zachodu: zachodnia linia rozgraniczająca ul. Emilii Plater. 
Zgodnie z art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. Nr 80, poz. 717 z późn. zm.) stwierdzającym, że każdy, kto kwestionuje ustalenia przyjęte w projekcie planu miejscowego, może wnieść uwagi, wnioskuję:
1)      Dla części wysokościowej terenu 2.U/MW ustalenie wysokości maksymalnej na 150m, wysokości minimalnej na 120m; dla części wysokościowej terenu 3.U/MW wysokości maksymalnej na 187m, wysokości minimalnej na 150m; dla części wysokościowej terenu 11.U/MW wysokości maksymalnej na 140m, wysokości minimalnej na 110m; dla części wysokościowej terenu 15.U/MW wysokości maksymalnej na 110m, wysokości minimalnej na 80m; dla części wysokościowej terenu 18.U/UA wysokości maksymalnej na 80m, wysokości minimalnej na 50m.
2)      Dla części wysokościowych terenów: 2.U/MW, 3.U/MW, 11.U/MW, 15.U/MW i 18.U/UA dopuszczenie przeszklenia maksymalnie 50 procent elewacji; dla terenów 2.U/MW, 11.U/MW i 18.U/UA nakazanie użycia materiałów elewacyjnych o kolorystyce nawiązującej do kamiennej elewacji Pałacu Kultury i Nauki.

UZASADNIENIE:
Choć Pałac Kultury i Nauki ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników, idée fixe większości planistów zajmujących się Placem Defilad po 1989 roku jest „przełamanie dominacji PKiN nad okolicą”. Owa myśl zdaje się przyświecać także autorom przedstawionego w wyłożeniu projektu. Dlatego na zachód i południe od Pałacu zaplanowano bardzo wysokie wieżowce, których elewacja ma w co najmniej 70 procentach zostać wykonana ze szkła. Moim zdaniem spowoduje to efekt odwrotny od zamierzonego: kamienny PKiN otoczony szklanymi wieżowcami będzie się jeszcze bardziej rzucał w oczy, a wysokość planowanych wieżowców sprawiać będzie wrażenie nachalnego zamiaru przytłoczenia Pałacu Kultury – budynku, który rzekomo tak bardzo przytłacza człowieka.
            Sądzę, że jedynym sposobem, by dominację Pałacu przezwyciężyć, jest Pałac oswoić. Aby go oswoić należy do niego nawiązać. Nawiązać zarówno wysokością, jak i użytymi w elewacji materiałami.
            Należy zwrócić uwagę, że o ile wliczając iglicę budynek ten ma 230m, o tyle bez iglicy ma on jedynie 187m wysokości. Zatem de facto budynek o wysokości 230m będzie przewyższał Pałac o całe 40m, gdyż iglica przez swą smukłość nie rzuca się tak w oczy, jak niższe części PKiN. To właśnie niższe części tego budynku tworzą jego bryłę i to ta bryła wizualnie kształtuje przestrzeń. Dlatego też uważam, że iglica PKiN powinna być dyskretną dominantą wysokościową okolicy, a najwyższy wieżowiec sąsiadujący z Pałacem nie powinien być wyższy, niż 187m.
            Elewacje powinny być w większym stopniu wykonane z kamienia, nie tylko po to by stopić PKiN i resztę miasta w jeden organizm. Sądzę, że centrum miasta, w którym powstają tylko i wyłącznie budowle z dominującym w elewacji szkłem, przypominać będzie nowobogackie miasta azjatyckie takie, jak Dubaj. Miasta chcące pokazać swoje materialne bogactwo i prestiż, lecz nie mające do zaoferowania nic więcej. Sądzę, że wielu mieszkańców Warszawy podzieliłoby moje zdanie, gdybym stwierdził, że Dubaj to miasto pozbawione charakteru. Tymczasem Warszawa jest miastem posiadającym bogatą tradycję architektoniczną. Czy nie byłoby dobrym krokiem, gdyby ustalenia planu zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów nie tylko umożliwiały, ale i wymuszały na architektach nawiązanie do takich dzieł architektury jak Prudential, Gmach Banku Gospodarstwa Krajowego, Gmach Krajowej Rady Spółdzielczej czy też Gmach Ministerstwa Infrastruktury. Uważam także, że budynek posiadający elewację z kamienia sprawia na obserwatorze wrażenie solidności i trwałości, co wcale nie wyklucza lekkości. Mamy w Warszawie wiele szklanych wieżowców, wiele jest w budowie (także w bezpośrednim sąsiedztwie PKiN), wiele jest planowanych. Pozwólmy, by choć w ścisłym centrum powstało kilka kamiennych budowli – jak na razie Pałac Kultury jest jedyną taką budowlą, co sprawia, że ogromnie się wyróżnia. Można otoczyć Pałac dowolną liczbą szklanych wieżowców, ale to go nie zneutralizuje.
            Wierzę, że do zadania, jakim jest planowanie miasta, podobnie jak do naszej burzliwej przeszłości, możemy podejść bez kompleksów. Warszawa jest stolicą kraju zamieszkiwanego przez wolny i dumny naród, który nikomu nie musi nic udowadniać. Zamiast pokazywać, jak wysoko i nowocześnie potrafimy budować, zaplanujmy nasze centrum z umiarem. Zamiast boksować się z naszą trudną historią, pamiętajmy, że nie tylko w Polsce wielkie gmachy budowali tyrani.
 
3)      Dla terenów: 13.U, 17.U i 20.U ustalenie południowej obowiązującej linii zabudowy tak, aby tworzyła pierzeję z budynkami na północ od Alej Jerozolimskich po wschodniej stronie ulicy Marszałkowskiej.

4)      Poszerzenie pasażu będącego przedłużeniem ulicy Widok do szerokości 30m.

UZASADNIENIE:
Aleje Jerozolimskie są i pozostaną (w mniejszym lub większym stopniu) szeroką arterią skupiającą ruch samochodowy, autobusowy i tramwajowy. Czy zamiast tworzyć przestrzeń przeznaczoną do spacerowania przy ruchliwej ulicy, nie byłoby lepszym rozwiązaniem stworzyć prawdziwy „deptak” na planowanym przedłużeniu ul. Widok? Tymczasem owe przedłużenie w wyłożonym projekcie jest zaledwie wąską uliczką i to w dodatku w cieniu wysokich wieżowców. Każdy, kto kiedykolwiek był na Placu Defilad zauważył jak wielki jest ruch pieszy na trasie planowanej ulicy, gdy tymczasem bezpośrednio wzdłuż Alej Jerozolimskich jest relatywnie mały. Proponuję, by utworzyć szeroki „deptak” właśnie na ulicy Nowowidok, natomiast linię zabudowy wzdłuż Alej Jerozolimskich poprowadzić tak, by stworzyła wielkomiejską pierzeję harmonijną z budynkami w dalszym biegu ulicy (w kierunku Mostu Poniatowskiego).

5)      Dla terenów: 3.U/MW, 11.U/MW, 13.U, 15.U/MW, 17.U, 18.U/UA, 20.U i 10.U/UK nie dopuszczenie w parterach działalności z zakresu bankowości i finansów.

UZASADNIENIE:
W ostatnich latach nastąpiła prawdziwa erupcja oddziałów bankowych w polskich miastach. Banki rozpanoszyły się na naszych ulicach, tworząc często całe ulice czy place pozbawione innych niż bankowe usług. Powoduje to zamieranie tych części miasta codziennie po godzinie 18:00.
            Świadomością istnienia opisanego przeze mnie wyżej zjawiska kierowali się zapewne planiści umieszczając dla owych terenów ograniczenie działalności z zakresu bankowości i finansów do 20 procent powierzchni użytkowej parteru. Jednakże uważam, że w tej części miasta, w ścisłym centrum, które jak żadne inne, powinno tętnić wielkomiejskim życiem, nie powinno być w ogóle miejsca dla oddziałów bankowych. Banki i tak już w zbyt dużym stopniu zawłaszczyły pobliskie okolice (np. ul. Marszałkowską), więc „infrastruktura bankowa” ma się w tym rejonie bardzo dobrze i jego przyszli mieszkańcy będą mogli bez wielkiego trudu z tej infrastruktury skorzystać. Sektor bankowy również nie poniesie znaczących strat. Tymczasem uzyskane dzięki zapisowi o niedopuszczeniu działalności bankowej w parterach powierzchnie mogą stać się miejscem dla kolejnych kawiarń, restauracji, sklepów, centrów handlowych, teatrów czy klubów, tak by bijące serce stolicy, biło jeszcze intensywniej.
Z poważaniem
Michał Rogalski

5 komentarzy:

  1. uuuh.. aż nóż mi się w kieszeni otwiera gdy myślę na temat Placu Defilad i jamnika z Kijowskiej..
    czy muszę mówić, że 'odtworzenie dawnej, przedwojennej sieci ulic i zabudowy' w centrum byłoby dla mnie najfajniejsze? :D tylko 'trochę' za dużo roboty i pomysł nie na dzisiejsze czasy, niestety :/

    a co do wniosku, to jak najbardziej kamień byłby lepszy niż szkło :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się Twój projekt podoba, aczkolwiek czytać z jako-takim zrozumieniem byłem w stanie jedynie uzasadnienia, formalne części pisma brzmią dla mnie jak komendy na łodzi podwodnej (niekoniecznie żółtej). :P
    Co do odtwarzania przedwojennej zabudowy, powiem więcej niż Katarzyna: "pomysł nie na dzisiejsze czasy" - i za mało kasy! Wszak z okazji kryzysu zrezygnowano z odbudowy Pałacu Saskiego. Każda okazja dobra? No, z budowy dwóch wielkich stadionów praktycznie obok siebie już nie zrezygnowano.
    A takoo obok tematu: zburzyłbym kilka budynków na Krakowskim Przedmieściu (szczególnie na rogu z Królewską), hotel Victoria (zresztą, zgodnie z konwencją, powinien się już nazywać chyba "Pilsudia"), etc. Brawo dla urbanistów naszego dwudziestolecia za Paribas (czy jak to szklane cośtam się nazywa). Tak mi się podoba, że aż mi się nie podoba. Na koniec, żeby pani Steinbach i o Polakach wspomniała w planowanym WZ-CPW - zniszczyłbym kilka(naście) bloków przy ulicy długiej (spacery do AGADu byłyby urokliwsze). Nu, jeszcze planuję rewolucję o lekkim zabarwieniu czerwonawym przeciw deweloperstwu i innemu cholerstwu, coby "wypędzeni" mogli kupić mieszkanie w cenie wykonania, a nie takiej ufologicznej.
    Ojej, przepraszam, rozpisałem się. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywista, pisze się "Długiej" przez D-uże D. Poza tym, nie omieszkam nasarkać (nie mylić z: nasrakać) na ten głuuuupi system pisania komentarzy. Nu, a jak na wniosek formalny to język jest barwny. Może któryś urzędas się obudzi go czytając? Brawo za determinację i wiarę. Jako urodzony pesymista z narzędzi demokracji bezpośredniej uznaję tylko szablę i kosę. Ale - póki co - jeszcze nie korzystałem. I proszę, nabijam Ci licznik komentów. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się! to co zrobili z placem Piłsudskiego woła o pomstę do nieba! i żeby odbudować pałac powinno się najpierw coś wyburzyć;]

    OdpowiedzUsuń
  5. A niech mnie popieści torpedami korpus ochotniczy Doenitza jeśli nie masz racji i Twoja inicjatywa nie jest słuszna!

    OdpowiedzUsuń